Właśnie skończyłam malowanie gumowego konika. Dostał maść karosrokatą i jestem bardzo zadowolona z efektów. Może zabawka nie ma takich detali jak jej poprzednik, ale z nową maścią zyskała nowe życie.
Jestem bardzo zadowolona z oczu i kopyt, bo całkiem ładnie mi wyszły.
Koń nie jest jednolicie czarny, widać delikatne brązy przecierające się przez czarną sierść.
Może wykończenie łat nie jest jakieś świetne, ale myślę, że jak na pierwszy raz jest raczej nieźle.
Oczy nie za bardzo widać, ale cóż, światło i mój telefon... Mam nadzieję, że da się coś zobaczyć.
Wałach nie dostał jeszcze końcowego werniksu, dlatego oczy jeszcze się nie błyszczą ;)
PS. W tą sobotę odbędzie się spotkanie kolekcjonerów w Warszawie, wyczekujcie późniejszych zdjęć i relacji...
Macie może jakieś uwagi? Piszcie w komentarzach, co myślicie!
Pozdrawiam,
~Ann
Bardzo fajny blog, będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńKonikowi do pyska w tej maści, super go pomalowałaś :)
Czekam na relacje ze spotkania :D
Pozdrawiam!
Roxy